niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 19

*Oczami Perrie*
Przestraszyliśmy się nie na żarty. Zayn ubrał bokserki, a ja bieliznę, koszulkę i szorty. Wyszliśmy cichutko z pokoju i skierowaliśmy się na dół. Zajrzeliśmy do kuchni jednak nikogo tam nie było. Weszliśmy do salonu i zauważyłam jakąś postać. Niewiele myśląc, jednym ruchem ręki, przykułam ją do ściany. Mulat zapalił światło i zobaczyliśmy tak dobrze znane nam kasztanowe loki, opadające na twarz przybysza. Cofnęłam rękę, aby Harry znów mógł stanąć na ziemi.
-Co ty tu robisz Styles? - warknął Zayn.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko ześlizgnął się na dywan i zaniósł histerycznym płaczem. Spojrzeliśmy na siebie i podeszliśmy do Loczka.
-Harry co się stało? - zapytał Mulat.
-Oni ją dzisiaj zabiją. - wychlipał zielonooki.
-Kogo? - w duchu zaczęłam się modlić by nie wymienił TEGO imienia.
-Louise.
Westchnęłam, a mój chłopak uspokajał Loczka.
-Nie pozwolę na to. - powiedziałam nagle. - W jaki sposób najszybciej znajdziemy się w Karo? - spytałam.
-Możemy samochodem ale zajmie nam to całą noc. - stwierdził Zayn.
-Dobrze idź na górę się ubrać, a ja uspokoję Styles'a i wytrzasnę samochód.
***
Stałam przed własnym domem. Czekałam aż podjedzie Jesy. Zauważyłam jej czerwonego garbuska i uśmiech sam wpełzł na moje usta. Z samochodu wysiadła mocno podminowana Nelson.
-Jedziemy z tobą. - powiedziała ostro.
Zamrugałam kilka razy zdezorientowana.
-Ale Jess nie możesz. - sprzeciwiłam się.
-Gówno mnie to obchodzi albo jedziemy z tobą albo nie ma auta. - warknęła na mnie.
-Perrie już? - usłyszałam krzyk Zayn'a z domu.
Wyszedł razem z Harrym. Zdziwiony zlustrował moja przyjaciółkę od góry do dołu. Uśmiechnął się nieśmiało i wyciągnął w stronę Jesmindy rękę.
-Jestem Za... - zaczął ale ręka dziewczyny wylądowała na jego policzku.
-Jesy. - rzuciłam ostrzegawczo.
Mulat zatoczył się lekko i ze strachem w oczach spojrzał na brązowowłosą.
-Na co ci auto? - spytała mnie dziwnie spokojna Nelson.
-Potrzebuje. - odpowiedziałam.
-Co się z nami stało Pezz?- spytała mnie koleżanka, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Przytuliłam ja mocno do siebie. Na podwórko przed moim domem podjechało kolejne auto. Tym razem było to czarne volvo. Wysiadł z niego Liam.
-Gotowi? - spytał, a jego wzrok przeniósł się na Jesminde.
Przytaknęłam głową. Chłopcy o nic nie pytali. Zayn i Harry wsiedli do samochodu czekając na mój ruch.
-Jesy opowiem wam wszystko w drodze obiecuje, ale teraz już jedźmy, bo od tego zależy życie Louise.
***
Zaczynało świtać, a my byliśmy dopiero w połowie drogi. To wszystko przez postoje, które musieliśmy robić ze względu na ciężarną Leigh. Liam porządnie ja zbeształ za pojechanie z nami. Od razu było widać,  że ta dwójka raczej się nie polubi. Choć jak to mówią "jest niewielka linia pomiędzy nienawiścią,  a pożądaniem". Jesy zbliżyła się bardzo do Jade i cieszyłam się szczęściem przyjaciółki. Okazało się że Jadey tez nie jest obojętna wobec Jess. Na razie były jak para zakochanych nastolatków,  którzy rumienią się na, każdy choćby najmniejszy, gest drugiej osoby. Jechaliśmy w ciszy zakłócanej jedynie przez odgłosy radia. Lee słodko pochrapywała na moim ramieniu.
-Em....Perrie? - rzekła niepewnie Jade.
-Tak?
-Skoro Karo jest niewidoczne dla mugoli to jak my je zobaczymy? - spytała mnie Thirlwall.
Miałam ochotę przyłożyć sobie w twarz. Jak mogłam o tym zapomnieć? Nagle poczułam jak mój telefon wibruje. Szybko odblokowałam klawiaturę i przeczytałam wiadomość od Louis'a.

"Wystarczy że pstrykniesz palcami gdy tam będziemy."

Wzruszyłam ramionami, a Leigh zaczęła się wiercić i otworzyła oczy.
-Już jesteśmy? - zapytała sennym głosem.
-Za niedługo będziemy. - odpowiedziałam widząc bajkowa krainę.

*Oczami Louise*
Moim oczom ukazał się Harry. Za raz po nim wyłoniła się reszta. Perrie, Jade, Zayn, Jesy, Liam, Niall, Leigh - Anne i Louis. W moich oczach pojawiły się  łzy.
-Prędzej umrę niż pozwolę wam zabić Louise. - wykrzyknął bojowo Harry.
Nina zaśmiała się i zeszła z podestu. Podeszła do Loczka i złapała go za podbródek. Popatrzała się po reszcie. Skrzywiła się na widok Jadey, Jess i Lee.
-Co tu robią te mugolki?! - warknęła.
-To są moje przyjaciółki. - powiedziała dumnie Pezz.
-Żałosne. - do Niny dołączyła Vanessa.
Nina spojrzała głęboko w oczy Styles'owi po czym uśmiechnęła się chytrze.
-Harry Styles. - powiedziała wrednie. - Ciekawe czy Louise wie co kazałeś zrobić tej niewinnej dziewczynie?
Spojrzałam zdziwiona na Loczka. który przyglądał się swoim butom.
-Skoro nie wiesz to cię uświadomię. - zwróciła się do mnie. - Na pewnej imprezie szesnastoletni Harry Styles zapomniał się zabezpieczyć. Dziewczyna zaszła w ciąże, a Harry spanikował. Czy stanął na wysokości zadania i został ojcem? Nie, Harry miał lepszy plan. Wystarczyło trochę poszperać w internecie i znaleźć odpowiednie osoby i dziecka nie ma. - jej wzrok skupił się na kimś w tłumie.
- Ty Cher jesteś tak samo winna śmierci tego nienarodzonego dziecka. - wykrzyknęła oskarżycielsko, a dziewczyna wyszła na środek.
Tym razem to Vanessa ruszyła się z miejsca i podeszła do Zayn'a.
-Powiedziałeś już swojej dziewczynie ze nie będzie mieć teściowej? - spytała Vanessa jadowicie i spojrzała na Perrie. - Ciekawe czy wie dlaczego nie będzie jej mieć.
-Zayn Malik znany z tego ze tam gdzie alkohol tam i on. Kiedy on upijał się do nieprzytomności pani Malik odchodziła od zmysłów co się dzieje z jej kochanym synkiem. W końcu miała dosyć i powiesiła się w twoim pokoju prawda? - wzrok przeniosła na Mulata, który teraz podobnie jak Harry przyglądał się glebie.
Obydwie siostry się zaśmiały. Do akcji znów wkroczyła Nina. Podeszła do Niall'a.
-Powiedz mi Horan. - zaczęła jadowicie. - Jak to być niechcianym dzieckiem ? - spytała prosto z mostu.
- Oh zapomniałabym niektórzy nie znają tej historyjki. Otóż Niall Horan urodził się z przypadku. Jego mama miała niepełne 16 lat gdy zaszła z nim w ciąże. Ojciec dziecka spierdolił, a na aborcje było już za późno. Urodziła jednak wpadła w depresje poporodową. Nie jadła, nie pila. Po kilku latach wszystko się zmieniło. Znalazła sobie męża i chciała zacząć od nowa. Na przeszkodzie stal jej jednak mały Horan. Była szczęśliwa i znów zaszła w ciąże. Tym razem planowaną. Urodziła zdrowego synka Greg'a. I był to wręcz idealny pretekst by zrobić z Niall'a kopciuszka. Mały Niallerek prał, sprzątał,  gotował i opiekował się  młodszym bratem  podczas gdy jego mama balowała lub chodziła po sklepach. Niall dorastał i dorastał aż w końcu odkrył swoje moce. Jego mama była wniebowzięta. Nareszcie mogla się pozbyć problemu. Historia rodem z Harry'ego Pottera co nie Horan? - zakończyła.
Znów nastala kolej Vanessy. Dziewczyna podeszła do Louisa.
-Louis Tomlinson historia jakich mało. - uśmiechnęła się. - Niewiele wie ze nasz pyskaty Tommo kiedyś był cichym i grzecznym chłopcem. Kiedy tak się zmieniłeś Lou?- zwróciła się do chłopaka.
- Może wtedy kiedy twoi rodzice wykombinowali skąd wziąć pieniądze. Otóż Tomlinsonowie są bardzo znana rodzina. Są znani z tego ze płodzą mnóstwo dzieci i nie maja pieniądzy. Lecz rodzice tego Louisa Tomlinsona wpadli na genialny pomysł i zrobili ze swojego syna, chłopca do towarzystwa. Wmówili mu, że będzie tylko sobie z nimi siedział i rozmawiał jednak już po pierwszej wizycie wiedziałeś że będzie inaczej. Nadal wierzyłeś słowom rodziców gdy ten stary facet kazał ci się rozbierać? - zwróciła się do Tomlinsona. - Dalej wierzyłeś słowom rodziców gdy ten sam facet kazał kleknąć przy nim i mu obciągać? Jak on cie tam nazywał? - spytała retorycznie. - Moja mała męska dziweczka?
-Przestań! - wykrzyknął Louis przez łzy.
-Masz niewyparzone usteczka dziweczko. - mruknęła Vanessa.
Siostry znów wymieniły spojrzenia po czym Nina podeszła do Liama.
-Liam Payne. Kolejne nazwisko i kolejna historia. Twoja mama sie nie patyczkowała o od razu po porodzie oddała cię do sierocińca. Byłeś jedynym dzieckiem, które zostało oddane tak wcześnie.  Jak to być obiektem kpin przez 18 lat? Obelgi, szturchanie i bicie. To już się stało twoją codziennością co nie Payne? Nie tylko twoi rówieśnicy mieli cię za nic. Opiekunowie też nie pałali miłością do ciebie, a wręcz przeciwnie. Nienawidzili cie. Byłeś największą ciotą w sierocińcu. To ty cały czas płakałeś.  Myślałeś, że będzie jak w bajce i nagle ktoś uratuje cię z tego koszmaru? - wybuchła głośnym, niepohamowanym śmiechem. - Życie to nie bajka.
Zaczęłam się wiercić i patrzałam to na jednego to na drugiego. Pezz patrzyła na bliźniaczki z mordem w oczach. Wtedy stało się coś niespodziewanego. Leigh podeszła do Niny i przywaliła jej z pięści w twarz. Każdy patrzył zdziwiony na Lee.
-No co? - Pinnock nas nie rozumiała. - To suka jest! - wykrzyczała po czym splunęła na Ninę.
Wszyscy zaczęli się śmiać jednak po chwili nie było nam do śmiechu. Straże zaczęły biec, w stronę grupki moich przyjaciół, z mieczami. Zaczynałam się wiercić by strażnik wreszcie mnie puścił. Na moje szczęście podeszła do niego ta blondynka i szepnęła coś na ucho. Mężczyzna przytaknął i zostawił mnie samą. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Chciałam się po cichutku przedrzeć do siostry. "Bizneswomen" jednak mnie spostrzegła i zaczęła iść dość żwawym krokiem w moim kierunku. Już wyciągała rękę ku mnie gdy poślizgnęła się i upadła z hukiem. Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Był to Louis. Puścił mi oczko i pobiegliśmy do reszty. Każdy używał swej mocy tak by jakoś sobie pomóc. Niall sprawiał, że strażnicy nagle pokładali ze śmiechu i nie mogli przestać. Dzięki Cher stawiali w pół kroku i całowali się z pierwszą lepszą osobą. Louis nie był gorszy i robił wszystkim psikusy. Nawet Perrie i Zayn coś robili. Rzucali kamieniami lub tworzyli wichury. Wykonałam ten sam ruch rękoma co Pezz, a wielki głaz obok mnie podniósł się. Zdziwiłam się lecz skierowałam go w stronę wrogów. Moja siostra zmarszczyła brwi i zaczęłam się rozglądać. Jak tylko dostrzegła mnie, uśmiechnęła się promiennie i przywołała ruchem ręki. Uważając by się nie potknąć i nie dostać w głowę przez latające przedmioty podeszłam do niej.
-Tęskniła. - wyszeptała nim zamknęła mnie w swoich ramionach.
Naszą sielankę przerwał okropny wrzask. Rozglądałyśmy się przerażone. Ten wrzask był zbyt znajomy by go nie poznać. Zakryłam usta dłonią, a z moich oczu poleciało kilka łez gdy zobaczyłam ten widok.



_________________
Buahahaaha jestem zła przerwałam wam w najciekawszym momencie :D. A wgl kogo rozjebała Lee z tekstem "to suka jest"? Najpierw beczałam jak wymyślałam przemowy Vanessy i Niny, więc postanowiłam dać Leigh na poprawę humorku :3. Ktoś się w ogóle cieszy z tego rozdziału? Dobra nie będę wam spamować pytaniami xD. A i ogłoszenia! 

http://ask.fm/ZajaranaZyciem24 <----- pytania do postaci/jakieś inne pytania jednym słowem wszystko! 
To chyba na tyle. Przepraszam, że tak późno ale ciągle gdzieś latam >.<. A to do babci, a to na zakupy, a to do koleżanki. Specjalnie ściągnęłam sb aplikację na telefon, ale jest do dupy -,-. Dobra nie będę wam tu pieprzyć bo zanudzę was na śmierć. Ahh jeśli kogoś to interesuję to dzisiaj powinien pojawić się nowy post na moim drugim blogu. No to do zobaczenia (spokojnie zbieram na laptopa i będę mieć wtedy więcej dostępu ;) ). 

Kocham was ♥

3 komentarze:

  1. Boże! Chłopcy mieli takie straszne dzieciństwo i wiek dojrzewania! Łezka się w oku kręci.
    Hahahahahahahahaha Lee rzeczywiście rozjebała system tym tekstem :)))))))))))))
    musiałaś przerwać w takim momencie??? musiałaś??? no????
    lolz
    czekam na kolejny! :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez twoje opowiadanie dostaje niekiedy palpitacji serca! Pisz to szybko, albo cię w nocy nawiedzę!!!<3

    OdpowiedzUsuń