Ćwiczyłam już dobre godzin i wychodziło mi to całkiem nieźle. Rozumiałam co mówił do mnie Zayn i co zrobić z rękami. Nie było najgorzej, chociaż uważałam, że nad wieloma rzeczami jeszcze muszę popracować Udało mi się przenieść gałąź i głaz. Potrafiłam powiększać i pomniejszać przedmioty. Teraz próbowałam stworzyć lekki wiatr.
-Przeciągasz ręce z jednej strony na drugą. - poinstruował mnie Mulat wykonując ten ruch rękoma.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zamknęłam oczy, skupiając się. Przeniosłam swoją energię na ręce i zrobiłam to co poradził mi chłopak.
-Bardzo dobrze Pezz! - wykrzyknął uradowany.
Otworzyłam oczy. Rzeczywiście widziałam jak zielone listki delikatnie się kołysały na wietrze. Naszą wspólną radość przerwał dzwonek telefonu Zayn'a. Trochę podenerwowany chłopak odebrał i odszedł na odległość. Patrzyłam jak rozmawia z kimś. Dziko gestykulował i był rozgniewany. Przeczesał ręką włosy, niszcząc misternie ułożoną fryzurę, odetchnął, rozłączył się i szybkim krokiem do mnie podszedł.
-Chcesz najpierw dobrą wiadomość czy złą? - zapytał mnie grobowym głosem i zmuszając się na lekki uśmiech.
-Dobrą. - odparłam.
-Twoja siostra się odnalazła, żyje jest trochę wychudzona, ale żyje.
-To wspaniale! - wykrzyczałam jednak spojrzenie zimnych karmelowych tęczówek nie cieszyło się ze mną. Odchrząknęłam
-A ta zła? - spytałam próbując opanować radość.
-Znowu się gdzieś zgubiła. - wyszeptał chłopak.
Teraz już przynajmniej wiedziałam o co chodzi.
-Harry prosił nas byśmy przyjechali. - powiedział tym samym grobowym głosem i bez zbędnych słów poszedł w kierunku auta.
Nie chcąc zostać w tyle biegłam za nim. Nie sądziłam, że jak Zayn jest zły to tak szybko chodzi. Miałam lekki problem by go dogonić.
***
-Ja tylko poszedłem po tą pieprzoną piżamę. - płakał zły na siebie Harry.Obwiniał się biedaczek za wszystko. Zrobiło mi się go szkoda. Zayn zniknął mi z pola widzenia jak tylko tu dotarliśmy. Pewno poszedł wszystko jeszcze raz obgadać z resztą chłopców. Usiadłam obok niego na podłodze i przytuliłam go mocno. Chłopak dalej chlipał tym razem wtulony we mnie. Zaczęłam głaskać go uspokajająco po głowie i nawijałam jego loczki na mój palec wskazujący. Zielonooki szybko się uspokoił i pociągnął ostatni raz nosem.
-Lepiej? - spytałam.
-Lepiej. - odpowiedział.
-Dziękuje.
-Nie ma za co. - odparłam i przytuliłam go jeszcze mocniej.
W tym samym czasie drzwi do pokoju otworzyły się, a w progu stanął Zayn.
-Musimy już iść. Harry ty też idziesz. - powiadomił nas, na co my skinęliśmy głowami.
*Oczami Louise*
I znów jestem w celi. Tym razem innej. Jest tu zimno i nieprzyjemnie. Jedyne światło padało z małego okienka, które było zakratowane. Westchnęłam cicho. Czego ja oczekiwałam, że dadzą mi wspaniałą komnatę? Byłam zła na siebie za to wszystko. Gwałtownie wstałam i przyłożyłam z całej pięści w ścianę.
-Wal tak cały czas i tak to nic nie da! - usłyszałam krzyk zza okienka, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.Nagle drzwi do mojej celi zostały otwarte, a do środka weszła tak dobrze znana mi dziewczyna. Złapała mnie za włosy i mocno szarpnęła. Moja twarz była centralnie przed jej twarzą, a jej oczy ciskały we mnie błyskawicami. Odezwała się, a jej głos był przesiąknięty jadem.
-Jutro z tobą kończę.
Oczy z powrotem mi się zaszkliły, a ja otworzyłam usta jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Dziewczyna rzuciła mną o ziemię, niczym szmacianą lalką i wyszła. Nim jednak to zrobiła odwróciła się.
-I wyjaśnijmy sobie coś. Twoi rodzice zostali zrzuceni z tronu bo byli słabi. Ty i twoja siostra też jesteście. Myślicie, że bycie miłym zrobi z wasz kogoś lepszego. To żałosne. Każdy szanujący się czarodziej wie, że żeby być dobrym władcą trzeba pokazać kto tu rządzi. I każdy szanujący się władca lub władczyni nie zniżał by się do poziomu robotników. Weźmy takiego Harry'ego. Tego nawet nie można nazwać istotą magiczną, a co dopiero czarodziejem.Zwykła męska dziwka. Zayn'a to jeszcze rozumiem chociaż nie wiem co twoja siostra w nim widzi. Tak właściwie nic nie robi i nie posiada żadnych szczególnych zdolności. Jest bezużyteczny. W dodatku nadal jest prawiczkiem. A ci wasi przyjaciele Liam, Niall, Louis i Cher. Poniżej krytyki. Liam jest zwykłym szpanerem, który myśli że przez swój wygląd coś osiągnie. Niall sądzi, że wszyscy go lubią, a gdyby nie fakt że głupio go ignorować nikt by nawet na niego nie spojrzał. Louis kreuje się na bezczelnego i nie przejmującego się opiniom innych mimo iż z tego powodu płacze. Cher podobnie. Kilka tatuaży i nowy imag nie zrobi z niej dziewczyny ulicy. - powiedziała po czym wyszła zostawiając mnie z pustką w głowie.
_________________
Ten rozdział wyszedł mi taki se :P . Nie wiem kiedy następny. Jak tylko będę miała czas to do niego przysiądę. Koleżanki teraz sobie nagle o mnie przypomniały i jeżdżę z nimi wszędzie, bo głupi mi odmówić. Następny rozdział chyba będzie przedostatni, ale nie jestem jeszcze pewna więc się nie załamujcie ;) .
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham was ♥
Nie jest ,,taki se" jest świetny!! Fajnie, że Perrie robi postępy :)
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam na drugiego bloga
alwaysdarkfanfiction.blogspot.com
nie jest taki se to po pierwsze!
OdpowiedzUsuńPerrie robi postępy no fajnie, fajnie
a ta Nina to po prostu nic tylko zabić. Niech spierdala od chłopców i Cher. A szczególnie nie daruję jej ''męskiej dziwki'' Harry'ego i ''prawiczka'' Zayna...
no to tyle, czekam na kolejny! :)