wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 17

*Oczami Perrie*
Nie mogłam zrozumieć mojego chłopaka. Jeszcze wczoraj kazał mi się nie ruszać z domu, a dzisiaj tak właściwie mnie z niego wygonił. To było dziwne ale postanowiłam podejść do Leigh. Już miałam pukać kiedy usłyszałam krzyki.
-Jesteś nic nie wartą kurwą! Nic nie wartą i bezużyteczną!
-Ty sam jesteś bezużyteczny! Gdyby nie ja to teraz byłbyś na odwyku!
Czyżby kolejna kłótnia małżeńska Lee i Jordan'a? Kłócili się cały czas. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i omal nie wyleciały z zawiasów. Z domu wyszedł rzekomy Jordan i poszedł daleko przed siebie. Postanowiłam nie rezygnować z moich planów i zajrzałam do domu. Szybko zasłoniłam usta ręką by nie krzyknąć. Moja przyjaciółka siedziała na kanapie z podbitym okiem, siniakami na twarzy i rozciętą wargą. 
-Leigh-Anne? - szepnęłam i dojrzałam łzy w jej oczach. 
Może chłopak Lee nie był zbyt czuły czy coś, ale to mi zmroziło krew w żyłach. Już wiele razy prosiłyśmy ją, wspólnie z Jesy, by zostawiła go. Jordan był uzależniony od narkotyków i alkoholu. Często zajmował się czymś nielegalnym i korzystał z usług prostytutek jednak Leigh była nieuległa i twierdziła, że to miłość. Przysiadłam koło niej i zauważyłam że trzyma coś w ręce. Delikatnie zabrałam jej to. Był to test ciążowy. Zamarłam.
-Leigh ty jesteś w ciąży? - szepnęłam, a moja koleżanka przytaknęła. - Czy to dziecko Jordan'a? - dalej szeptałam. Znów przytaknęła. 
-Stąd ta kłótnia. - wyjaśniła mi Lee. - Powiedział, że nie będzie wychowywał jakiegoś berbecia tylko dlatego, że byłam głupia i zapomniałam wziąć tabletkę. Muszę się stąd wynosić powiedział, że za godzinę nie chce mnie widzieć
Przytuliłam mocno moją koleżankę. Leigh nie miała się gdzie podziać. Z rodzicami była pokłócona. Gdyby nie Jordan wylądowałaby na ulicy. 
-Ja, Louise i Zayn ci pomożemy. - powiedziałam nie myśląc nad tym. 
-To miłe z twojej strony. - powiedziała Leigh i wysiliła się na lekki uśmiech. 
Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc wyjęłam iPhone z kieszeni i odczytałam. Uśmiechnęłam się i szybko odpisywałam. Nie zauważyłam, że ktoś jeszcze czyta nasze smsy. 
-Nie przejmuj się mną idź do Zayn'a. - powiedziała moja przyjaciółka.
-Ale Lee.... - zaczęłam.
-Ja sobie poradzę, a temu chłopakowi naprawdę na Tobie zależy. - rzekła i uśmiechnęła się do mnie. 
-Jesteś pewna?
-Tak, pójdę do Jesy.
Przytaknęłam, napisałam Zayn'owi że zaraz będę i wstałam. 
-Perrie. - usłyszałam i obejrzałam się. 
-Tak Lee Lee?
-Dziękuję za wszystko.
-Nie ma za co.
-I gratuluję ci znalezienia księcia z bajki. Widać że ten chłopak jest w Tobie zakochany po uszy. I mam nadzieję że jesteś z nim szczęśliwa. Jordan nigdy przez całe 3 lata naszego związku nie wysyłał mi takich smsów. - powiedziała i poszła na górę.
***
-Zayn już jestem! - krzyknęłam, wchodząc do domu. 
Nikogo nie było w salonie ani kuchni. Za to wszędzie były poustawiane świeczki. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do ogrodu. Tam znalazłam Mulata, który układał sztućce. 
-Zayn? 
Chłopak odwrócił się zdziwiony jednak po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech. 
-Cześć Pezz. - przywitał się. - W twoim pokoju jest to co masz ubrać. Przebierz się i zejdź na dół. - powiedział i znów zaczął układać sztućce. 
Kiwnęłam głową i grzecznie poszłam na górę. Mój pokój był starannie posprzątany, a na łóżku leżała piękna sukienka. Biała z falbankami. Była tak mniej więcej do kolan. Postanowiłam najpierw się odświeżyć nim nałożę to cudeńko. Weszłam szybciutko pod natrysk i uczesałam włosy. Podkręciłam je trochę lokówką, a później złapałam się za kosmetyczkę. Zrobiłam czarną kreskę eyeliner'em na powiece. Zrobiłam także białą kreskę na linii wodnej oka. Wymalowałam rzęsy maskarą i nałożyłam róż na policzki. Na sam koniec pomalowałam usta błyszczykiem. Pobiegłam do pokoju i szybko ubrałam moją piękną sukienkę. Zastanawiałam się skąd Zayn ją wytrzasnął. Obok łóżka stały jeszcze białe szpilki, które włożyłam. Przejrzałam się w lustrze ostatni raz i zeszłam na dół.

*Oczami Louise*
Miała dzisiaj ze mną skończyć. Siedziałam od samego rana przy ścianie łkając cichutko. Przeszło koło mojego okienka kilka paskudnych typów, którzy zaglądali do środka i śmiali się ze mnie. Kilka nawet krzyczało do mnie obleśne teksty.
-Hej maleńka chciałbym widzieć jak płaczesz w moim łóżku!
-Złotko chciałbym poczuć twoje małe usteczka na moim kutasie!
Nie robiłam sobie z tego nic. I tak za kilka godzin nie będę żyć. Później koło okienka przechodziło kilka pań, które posyłały mi współczujące spojrzenia lub szeptały do siebie wskazując na mnie palcem. Niektóre nawet podeszły i przekazały mi kilka bułek i pytały o zdrowie. To było bardzo miłe z ich strony. Wszystkie bułki już zdążyłam zjeść i znów odczuwałam głód. W głębi duszy liczyłam na to, że te miłe panie znów podejdą do okienka. I gdy już zaczęła się ściemniać, a ja zaczęłam powoli tracić nadzieję z okienka usłyszałam cichy szept mojego imienia. Podeszłam do niewielkiego okna i ujrzałam tak dobrze mi znane kasztanowe loki i zielone oczy.
-Cześć Harry. - wychrypiałam.
-Hej Louise. - powiedział smutno.
Po chwili podał mi kilka bułek i 2 butelki wody. Podziękowałam mu i zabrałam się za jedzenie.
-Nina i Vanessa nie zabiją cię dzisiaj. - poinformował mnie. - Ich mama Christina powiedziała by zrobiły to jutro na oczach wszystkich mieszkańców.
Poczułam, że oczy znowu mnie pieczą jednak już nie miałam czym płakać. Pogodziłam się ze swoim losem.
-Kocham cię i nie pozwolę im na to. - rzekł chłopak. - Muszę już iść. - pomachał mi przez kratę i uśmiechnął się lekko.
Chciałabym ci uwierzyć Harry.

_________________
Hejka :). Jak tam zdrówko? Wiem, że jedna osóbka (Karolinka) czeka na taką jedną scenę, ale nie było już jak jej wcisnąć >.<. Ale w następnym rozdziale będzie. To już pewne. Mam lekkie spojrzenie z pisaniem, ale chyba daje radę co nie? Ten czas tak szybko leci. Jeszcze niedawno zaczynałam i pojawił się tu pierwszy komentarz. Aż się łezka w oku kręci. Nie będę już wam tu truć. To do zobaczenia!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Kocham was ♥

2 komentarze:

  1. oj jak ty mnie znasz :D
    no wiesz dobrze, że czekam na tą scenę, ale jakoś wytrzymam do kolejnego rozdziału :)
    Lee jest w ciąży!!!!!!
    Że jak?? Co kurwa???
    ale i tak to fajnie strasznie *.*
    oby tylko urodziła tą małą fasolkę :D
    czekam na kolejny!!! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. :(((((((((((
    Moja reakcja odbyła się bez łez jednak :
    Łeeeeeełeeeebeee łaj łaj ;C
    Pozdro ;3

    OdpowiedzUsuń