niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 9

*Oczami Louise*
Musiałam zasnąć i zdecydowanie nie było to 5 minutek. Kiedy ponownie otworzyłam oczy na niebie świecił księżyc i gwiazdy. Wygramoliłam się z pościeli i zobaczyłam pozostawioną na szafce nocnej kartkę.

Obowiązki w Karo wzywają. Wszyscy musimy pamiętać, że nie możemy się zbytni sprzeciwić woli władczyń Karo. Jeśli masz jakieś pytania idź do Zayn'a. On na pewno chętnie ci pomoże :). 
Liam, Louis i Niall

Dość niepewnie odłożyłam kartkę na poprzednie miejsce i podeszłam do okna. Otworzyłam je na oścież i odetchnęłam świeżym powietrzem. Na paluszkach podeszłam do drzwi i uchyliłam je lekko, nasłuchując. Słyszałam tylko bicie własnego serca, więc wychyliłam głowę za drzwi i rozejrzałam się. Był tu dość długi korytarzyk,a przede mną widać było schody. Przekroczyłam próg mojego dotychczasowego lokum i zeszłam na dół. Moim oczom ukazał się piękny salon. Ściany były koloru niebieskiego. Na podłodze był piękny puchaty biały dywan. Z boku był regał z książkami, a przy nim bujany fotel. Na jednej ze ścian był ogromny telewizor a przed nim czarna, skórzana kanapa. Zagwizdałam z zachwytu. Nie wiem czyj to dom, ale ten ktoś na pewno umiał się urządzić. Przeszłam do kolejnego pomieszczenia, którym okazała się kuchnia. Była urządzona w dość nowoczesnym stylu. Podeszłam do srebrnej lodówki, na której była kolejna karteczka.

Musiałem zaprowadzić Perrie w jedno miejsce. Ufam ci i wiem, że nie zrobisz nic głupiego pod moją nieobecność. Wrócę jak najszybciej. Uściski <3
Perrie&Zayn

Zaśmiałam się pod nosem. Pezz najwidoczniej straciła głowę dla tego chłopaka. Mam nadzieję, że Zayn nie złamie jej serca. Westchnęłam cicho i zajrzałam do lodówki. Moim oczom ukazała się masa jedzenia, ale czy one wszystkie miały napisane "NIALL" na opakowaniu? No to są chyba jakieś jaja! Przejrzałam lodówkę w poszukiwaniu czegokolwiek do zjedzenia. W końcu po całych 7 minutach poszukiwań w dłoniach trzymałam jogurt z kawałkami truskawek i jakiś soczek pomarańczowy. Odłożyłam produkty na stół i zaczęłam zaglądać do szuflad w poszukiwaniu łyżki. Po przeszukaniu każdej szuflady, a w żadnej łyżki nie znalazłam, zrezygnowana ponownie otworzyłam lodówkę i schowałam jogurt na poprzednie miejsce. Został mi tylko soczek. Wzięłam go w dłonie i wyszłam z kuchni kierując się w stronę głównych drzwi. Wciągnęłam na nogi moje czarne vansy i nadal trzymając w dłoni soczek wyszłam na zewnątrz. Było zimniej niż mi się wydawało jednak postanowiłam się przejść. Otworzyłam soczek i upiłam z niego łyk. Był całkiem dobry. Poczułam potrzebę zadzwonienia do Jade, więc już po chwili wykręcałam numer do przyjaciółki.
-Louise wszystko dobrze? - usłyszałam jej zmartwiony, zaspany głos w słuchawce.
-Tak, a dlaczego miało by być inaczej?
-Dzwonisz w środku nocy, więc tak sobie pomyślałam.
No tak zadzwoniłam do niej w środku nocy! Powinnam sobie strzelić w twarz za tą moją inteligencję.
-Louise jesteś tam?
Już miała się odezwać kiedy poczułam tępy ból z tyłu głowy i upadłam na ziemię.

*Oczami Perrie*
Siedziałam na jakieś polanie razem z Zayn'em. Nasze dłonie były złączone. Ja nie przejmowałam się tym faktem jednak Zayn zdawał się z tego powodu wyjątkowo podekscytowany.
-To tą łąkę widziałam? - spytałam cicho nie chcąc psuć atmosfery.
-Tak. To na tej łące bawiliśmy się jako dzieci.
-W jaki sposób pokazałeś mi te wspomnienie?
Chłopak zamrugał kilka razy jakby nie rozumiejąc mnie jednak po chwili posłał w moją stronę jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie widziałam w całym życiu.
-Dlaczego pytasz?
-Ja też chciałabym pokazać ci kilka wspomnień. - zawstydzona spuściłam głowę w dół. Może to jednak zły pomysł?
-Musisz wybrać to co chcesz mi pokazać i mocno się na tym skupić. - poinstruował mnie Mulat.
Przytaknęłam i zaczęłam się zastanawiać co mu pokazać. Gdy już wybrałam dane wspomnienie, usiadłam tak by być z nim twarzą w twarz i niepewnie sięgnęłam do jego policzka. Chłopak zamknął oczy. Chciałam mu pokazać mój pierwszy dzień w przedszkolu. Zayn nadal miał zamknięte oczy jednak teraz zaczął także się uśmiechać.
-Byłaś słodka jak byłaś mała. - rzekł podnosząc powieki.
Cofnęłam rękę i poczułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Mulat złapał mój podbródek zmuszając do spojrzenia na niego.Nagle nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Gdy jego usta delikatnie musnęły moje poczułam motylki w brzuchu. Pocałunek był powolny i delikatny.
***
Jechaliśmy w ciszy do domu chłopców. Zayn powiedział mi bardzo wiele o sobie i istotach magicznych. On był nadzorcą i nadzorował jak radzą sobie inni przy "pracy". Liam uzdrawiał i leczył, Niall sprawiał, że ludzie byli radośni i szczęśliwi, a Louis wywijał mugolom kawały. Harry był opiekunem zwierząt. Była jeszcze Cher, która sprawiała, że ludzie się zakochiwali, ale nie miałam okazji  jej poznać. Na niebie świeciły gwiazdy gdy podjechaliśmy pod dom. Mulat ,jak na gentemen'a przystało, otworzył drzwi samochodu od mojej strony i podał mi rękę gdy wysiadałam. Drzwi do domu były otwarte co lekko nas zdziwiło jednak nie przejmowaliśmy się. Zayn poszedł do kuchni po coś do jedzenia, a ja udałam się na górę zobaczyć co u Louise. Musiałam wyglądać przekomicznie kiedy weszłam do pokoju i nigdzie jej nie zastałam. Przestraszona zbiegłam na dół gdzie powitały mnie zdziwione brązowe tęczówki
-Louise nie ma w pokoju. - wydukałam.
-Jak to nie ma w pokoju?
-Normalnie nie ma jej w pokoju! - spanikowałam, a Zayn nie ułatwiał mi sprawy zadając dziwne pytania.
-Jesteś pewna?
-Tak jestem pewna. Boże! Jeżeli coś jej się stało to sobie tego nie daruje. - strumień łez wyszedł z moich oczu.
-Perrie nie płacz. - rzekł i podszedł do mnie. - Zaraz zadzwonię do chłopaków. Może jest z nimi. - próbował mnie pocieszyć.
Przytaknęłam tylko głową i dałam się odprowadzić chłopakowi do kanapy.
-Pójdę zadzwonić i zaraz wrócę okej? - spytał, a ja przytaknęłam.
Mulat potruchtał do kuchni, a ja siedziałam na kanapie cała się trzęsąc. Po kilku minutach, które dla mnie były wiecznością, Zayn wrócił z dość nieciekawym wyrazem twarzy.
-I gdzie jest Louise? - spytałam,obawiając się odpowiedzi.
-Liam powiedział, że miała być w domu. - rzekł, a moje serce zamarło. - Może wyszła gdzieś na spacer. Chłopcy powiedzieli, że jej poszukają w najbliższej okolicy. - westchnął i przysiadł się koło mnie.
-Zayn czy ona może być w niebezpieczeństwie?
-Nie wiem Pezz. Zobaczymy. - powiedział i przytulił mnie. Złapałam się jego koszulki jakby to miało mi przywrócić siostrę.


_________________
Huuhuu jestem taka happy!! Przyjęli mnie na adminkę próbną :3. Rodzina z UK przyjechała i kupiła mi kosmetyki z LM i 1D :3. Mam ochotę skakać z radości, a w sumie czemu by nie? *skacze radośnie* dobra koniec zmęczę się tylko :D. No to do zobaczenia jutro, albo dziś pod wieczór jeszcze się zobaczy ;). 


Kocham was <3

3 komentarze:

  1. Hahaha super czekam na next <3 :DDD
    + zapraszam na rozdział 2 :)) http://youchangemylifedixer.blogspot.com/2013/12/rozdzia-2-3.html

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwwwwwwww Zerrrie!!!!!! <333333333333333333333
    Ale co się stało z Louise???? Gdzie jest kurwa Louise???? Zapierdolę kogoś kto ją piznął w głowę, mówię Ci (wulgarna jestem, żal, aaaa chuj z tym xD)
    do jutra! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaa Cher Cher Cher Cher kocham jąąąą ! <3
    Dobra ogar -.-
    Uwielbiam no po prostu uwielbiam to jest niesamowite no i
    ZAYN I PERRIE AWWWWWWWWWEH ;3
    Masakrycznie wciągające ;))

    OdpowiedzUsuń