*Oczami Jade*
-Louise? Louise! - zdzierałam sobie gardło podczas gdy ona zsuwała się na zimne płytki. Złapałam się za głowę nie bardzo wiedzieć co zrobić. Dlaczego nie wybrałam kursu pierwszej pomocy zamiast jakiegoś durnego kursu robienia bukiecików?! Byłam zła na siebie jednak teraz musiałam się opanować i jej pomóc. Tylko jak? Tylko jak do cholery?! W moich oczach pojawiły się łzy. Łzy bezsilności, ponieważ byłam sparaliżowana i nie wiedziałam co robić. Upadłam zasłaniając twarz rękami. Byłam taka bezużyteczna. Nie podniosłam głowy nawet kiedy usłyszałam czyjeś kroki idące w naszym kierunku. Było mi za siebie wstyd. Odważyłam się podnieść wzrok kiedy kroki ucichły i ujrzałam przed sobą chłopaka z kruczoczarnymi włosami ubranego w starą troszkę zniszczoną kurtkę motocyklową.
-Kim jesteś? - wydukałam.Nic zero, żadnej odpowiedzi.
-Kim jesteś? - powiedziałam głośniej chcąc zapanować nad drganiem mojego głosu. I wtedy przestał spoglądać na wciąż leżącą blondynkę, a swój wzrok przeniósł na mnie. Jego oczy były wręcz czarne, a spojrzenie przeszywało mnie na wylot i powodowało paraliż każdej części mojego ciała. Wystraszona umilkłam i patrzyłam co robi. Przyłożył środkowy i wskazujący palec do jej czoła i zaczął coś szeptać jej do ucha. Chciałam się odezwać i powiedzieć mu, że to raczej nie jest pierwsza pomoc i wtedy Louise otworzyła oczy jak zaczarowana.
*Oczami Perrie*
Widziałam wszystko co wyrabiał ten chłopak i zdecydowanie było z nim coś nie tak. Byłam na kursie pierwszej pomocy i wiem co zrobić w przypadku omdlenia. Przyglądałam się temu z boku i już miałam wkroczyć do akcji kiedy Louise jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wstała. W moich oczach dało się ujrzeć zdziwienie. Od kiedy komuś od mamrotania czegoś do ucha było lepiej? Wstała jakby nigdy nic i zaczęła rozmawiać z tym chłopakiem. Wiem, że to nieładnie podsłuchiwać, ale ciekawość wzięła górę. Z tego co usłyszałam nazywał się Zayn. Całkiem ładnie. No co? Ja tylko uważam to imię za wyjątkowo atrakcyjne to nic nie oznacza. Dlaczego ja się tłumaczę sama przed sobą? Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić te myśli ze swojej głowy. Rozmowę przerwał im dzwonek,a chłopak jak oparzony natychmiast uciekł.
***
-Jak to będzie jeść z nami?! - zaczęłam się wydzierać na cały szkolny korytarz, zwracając tym samym uwagę wszystkich osób tam się znajdujących.
-To jest jego pierwszy dzień w naszej szkole chciałam żeby jakoś się zaaklimatyzował. - szepnęła niepewnie Lou.
-Louise nie mam zamiaru go niańczyć, ale skoro tak bardzo tego chcesz to okej. - westchnęłam zrezygnowana. Nie chciałam na nią krzyczeć. Spojrzałam na nią kątem oka i dostrzegłam radosną iskierkę. Naprawdę go polubiła. Otworzyłam na oścież drzwi prowadzące do szkolnej stołówki i weszłyśmy do środka. Od razu dało się wyczuć spaleniznę i niezbyt ładne perfumy kucharki.
-Gdzie jest Leigh-Anne i Jesy? - spytała się mnie Lou.
-Naprawiają samochód, a gdzie jest Jade?
-Jadey musiała pójść do dyrektorki.
Na tym nasza wymiana zdań się skończyła. Podeszłyśmy po tacki i ustawiłyśmy się w kolejce.Gdy nadeszła moja kolej podeszłam do kobiety z twarzą buldoga, która nałożyła na mój talerz coś co za pewne miało być gulaszem.
-Poproszę pudding. - powiedziałam kiedy nie zauważałam go na półeczce.
-Nie ma. - warknęła nawet nie patrząc się w moją stronę. Tego było za wiele. Fakt nie pojawiam się w szkole za często, ale uwielbiałam ten pudding i wydawało mi się,że wszyscy o tym wiedzą. Najwidoczniej nie. Lekko podenerwowana podeszłam do stolika, który zajmuję od niepamiętnych czasów. Po chwili koło mnie pojawiła się Louise z tym chłopakiem. Jak mu tam było? Zayn? Przetarłam ręką zmęczone oczy i próbowałam chociaż udawać zadowoloną z obecności kolegi Lou.
-Jestem Za...
-Wiem. - przerwałam mu ostro. Obydwoje rzucili mi zdezorientowane spojrzenia. Kurwa nie tak to miało wyglądać. Odchrząknęłam
-Wiem Louise mi mówiła. - dodałam delikatniej i uśmiechnęłam się lekko. Chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł pomiędzy mną a Louise.
-Miło że wspomniałaś o mnie swojej siostrze. - zaczął rozmowę z nieukrywaną radością. Czyżby czuł coś do mojej siostrzyczki? To zabawne ze względu na fakt, że dla Louise może być co najwyżej przyjacielem.
-Tak to jest Perrie. - odpowiedziała mu wskazując ręką na mnie. Znudzona zaczęłam jeść stołówkowe "jedzenie", a Zayn i Lou poszli w moje ślady. Po skończonym posiłku Zayn jak na prawdziwego gentelmen'a przystało poszedł wynieść tacki naszej całek trójki.
-Gdzie masz pudding? - zagadnęła mnie Lou.
-Nie było już.
Nagle jak na moje życzenie przede mną pojawił się mój ukochany deser. Zdziwiona spojrzałam w górę i ujrzałam roześmianą twarz Mulata.
-Po co mi to? - spytałam
-Do zjedzenia?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Rozdrażniona spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki jednak nie dostrzegłam w nich nic z kpiny lub drwin.
-Weź go i tak jestem najedzony. - dodał pokrzepiająco. Skinęłam tylko głową i włożyłam pudding do torby. Nie wiem co nim kierowało jednak to na pewno nie były szczere intencje. Może ktoś chce poznać moje słabości? A co do puddingu to prędzej go spuszczę w toalecie niż zjem.
_________________
Tak, więc jest to rozdział 3. Mam nadzieję, że są tu odpowiedzi na wszystkie pytania postawione w rozdziale 2. Jako, że do Świąt się raczej nie zobaczymy chciałabym żebyście mieli najbardziej udane święta, a rok 2014 przyniósł wszystko to co najlepsze.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham was
Nawzajem. Czekam na kolejny rozdział. :*
OdpowiedzUsuńaaaaaa Zayn!!!!!! <3333
OdpowiedzUsuńZayn magikiem łuhu!!
twoje opowiadanie jest niespodziewane xD
nie pomyślałam, żeby zrobić Pezzie sis, żeby Zayn był magikiem haha xd
''Może ktoś chce poznać moje słabości? A co do puddingu to prędzej go spuszczę w toalecie niż zjem. ''- najlepsze 2 zdania z całego rozdziału szczególnie to drugie haha <3
tobie też WESOŁYCH ŚWIĄT! Czekam na kolejny rozdział :***