czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 2

*Oczami Louise*
Od feralnego dnia minął przeszło tydzień. Na razie wszystko układało się dobrze, a życie toczyło się spokojnie. Niby jest okey lecz jak to mówi Perrie "To cisza przed burzą". Mimo to uważam, że należy się cieszyć choćby z tego, że z moją malutką Jade jest wszystko w porządku. Miło ze strony Pezz, że tak jej pomogła. Jak już tak o niej wspominam to bardzo się zmieniła. Przez ten tydzień nie opuściła ani jednego dnia w szkole i częściej ze mną rozmawiała. To miłe z jej strony, trochę dziwne, ale miłe.Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że spotkam ją w szkole. Autobus właśnie zatrzymał się na moim przystanku, a ja wysiadłam od razu wpadając w objęcia Jade.
-Jade puść nie zanim mnie udusisz! - śmiałam się. Od tego dnia stałyśmy się sobie jeszcze bardziej bliskie niż wcześniej o ile to w ogóle możliwe. Puściła mnie i uśmiechnęła się lekko.Odwzajemniłam uśmiech.
To co idziemy? - spytała. Przytaknęłam. Miło z jej strony, że na mnie czekała. Szłyśmy w ciszy. Nie była niezręczna każda z nas zbierała myśli. Zawsze tak było zbieranie myśli przed pójściem do szkoły gdzie nie wolno przeszkadzać w prowadzeniu lekcji. Kiedy doszłyśmy już do budynku rozejrzałyśmy się wkoło.
-Nie widzę Garby'ego. - rzekła Jade. Nazywała tak samochód Jesy. Garby jak z tego filmu Garby super bryka. Nagle rozległ się dzwonek i wszyscy ruszyli pędem do swoich klas.
-Chyba musimy już iść. Nie chcę się spóźnić. - jęknęła moja towarzyszka. Ja  też nie, więc stanie tu i wpatrywanie się w parking nic by nie dało. Westchnęłam cicho złapałam przyjaciółkę za rękę i przekroczyłam drzwi. Czułam jak łzy wzbierają się w kącikach moich niebieskich tęczówek. Myślałam, że wszystko już będzie dobrze, wszystko będzie takie jak dawniej. Ale to co było już nie wróci niestety.
-Jadey ja chyba nie dam rady. - powiedziałam na jednym oddechu nim przed oczami wyrosła mi ciemność.

*Oczami Perrie*
-Jess do cholery jak to opona przebita!? - krzyczałam na środku ulicy. Oczywiście auto Jesy musiało się zepsuć i to dzisiaj. Wyciągnęłam paczkę fajek z kieszeni mojej skórzanej kurtki. Bez dymu sobie nie poradzę, nie w tej chwili.
-Skąd mam kurwa to wiedzieć?! Nie jestem żadną pieprzoną Wikipedią!. - darła się Jesminda posyłając mi mordercze spojrzenie.
-Bo jesteś zbyt głupia by być Wikipedią! - nakrzyczałam na nią. Irytuje mnie od samego rana. Udało mi się zapełnić lukę w relacjach Louise, przynajmniej tak mi się wydawało, tylko po to by teraz jak zaczęła mi ufać od nowa wystawić ją. Zajebiście.
-Może zamiast drzeć mordy pomyślimy? - zapytała Leigh-Anne.
-Nie Lee ja lubię drzeć ryja! - wykrzyczałam jej w twarz. Kurwa czy muszą być takie irytujące?! Zdecydowanie wystarczy mi kłopotów na dzisiaj i nie potrzebuję kolejnych. Ze złością wymalowana na
twarzy poszłam przed siebie.
-A ona dokąd? - spytała Jesy wskazując na mnie palcem.
-Do diabła. - odparła zrezygnowana Lee Lee. Zawsze tak mówiła gdy byłam bardzo zła.Szłam wciąż wzdłuż jezdni licząc, że magicznym cudem nagle wyląduje na nudnej lekcji zrzędzącej panny Gomez. I moje prośby najwidoczniej zostały wysłuchane, bo ni stąd, ni  zowąd znalazłam się przed tak dobrze mi znanym dużym budynkiem z odchodzącą żółto-zieloną farbą Zadowolona wbiegłam na schodki przed drzwiami i otworzyłam drzwi na całą ich szerokość aż sprzątaczki zwróciły na mnie uwagę lecz zamiast mnie upomnieć dalej szorowały kafelki. Uśmiech jakoś sam się pojawił na mojej twarzy jednak tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął kiedy zobaczyłam leżącą Louise i spanikowaną Jade. I kim był ten ciemnowłosy chłopak zmierzający w ich kierunku?



_________________

Tak, więc jest rozdział 2 :3. Ah to moje piękne dzieło :D. Naprawdę mi się podoba. Ciekawe czy ktoś na nie czekał hihi ^_^. Mam taką cichą nadzieję i chciałabym podziękować za tyle wyświetleń dokładnie 218. Może nie jest to jakoś sporo, ale i tak się cieszę :). Nie chcę was zbyt długo trzymać w niepewności dlatego kolejny rozdział może pojawi się już jutro albo w piątek (nie chce was za bardzo rozpuścić :D ). Tak, więc do zobaczonka :3

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Kocham was ♥

2 komentarze:

  1. ''-Skąd mam kurwa to wiedzieć?! Nie jestem żadną pieprzoną Wikipedią!'' - nie no istny epik.
    cóż mam powiedzieć? Genialny rozdział i czekam na kolejny.
    uuuuu ciemnowłosy chłopak hahah Zaynuś Malikuś wkracza do akcji :D (to tylko moje domyły, nie zdradzaj czy to naprawdę on xD)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super super super dalej <3

    OdpowiedzUsuń