środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 4

*Oczami Louise*
Zayn był bardzo dla mnie miły. Codziennie odprowadzał mnie na przystanek i czekał ze mną na autobus. Dzwonił czy doszłam do domu. To naprawdę bardzo miłe. Zaczęłam się obawiać czy nie czuje do mnie czegoś więcej. Myślałam nad tym także dzisiejszego ranka ubierając, czesząc się i schodząc po schodach na śniadanie. Perrie postawiła przede mną miskę z płatkami, a ja jakby od niechcenia sięgnęłam po łyżkę. Mieszałam nią tylko mleko i nic więcej wzdychając cicho.
-Perrie, czy Zayn może czuć do mnie coś więcej? - pytam cichutko a moja siostra zastyga w bezruchu.
-A dlaczego się pytasz?
-Sama nie wiem, po prostu jestem ciekawa.
Pezz mruga kilkakrotnie jednak nic nie odpowiada i odwraca się do mnie tyłem. Przełykam głośno ślinę i nie chcąc jej bardziej zdenerwować zaczynam jeść. Widzę jej drgające ramiona jednak za bardzo jej się boję by podejść lub wykonać jakikolwiek ruch. Dopiero kiedy moja siostra opuszcza kuchnię, wstaję kierując się do pokoju po torbę. Biegnę mijając 3 schodki, wpadam do pokoju jak błyskawica i tym samym sposobem schodzę na dół. Idąc do drzwi po drodze mijam salon i wychodzę  na świeże powietrze, które delikatnie muska moje policzki. Podchodzę pod przystanek. Przeczesuję blond kosmyki rękom, rozglądając się dookoła. Sprawdzam godzinę i jeżeli dobrze rozumuję to spóźniłam się na autobus. Postanawiam pójść do szkoły na piechotę. W duchu przeklinam się za to, że spytałam Perrie o coś tak durnego. Kiedy tylko spotkam Zayn'a poważnie sobie z nim porozmawiam. Dopiero po tak długim czasie zauważam mgłę, która mocno uniemożliwia widoczność. Mam zamiar przejść przez pasy i kiedy jestem na środku jezdni słyszę pisk opon, więc odwracam głowę w stronę z której dochodzi. Moje serce na chwilę przestaje bić kiedy mam przed oczami czerwony samochód, który jedzie wprost na mnie. Odruchowo wyciągam ręce przed siebie jakby miało mnie to uchronić. Podnoszę powieki i wtedy samochód wybucha na moich oczach. Kawałki latają w powietrzu, a ja czuję że zaraz upadnę i nie mylę się. Moje nogi uginają się pod moim ciężarem kiedy ktoś łapie mnie w talii. Tym kimś okazuje się Zayn. Już mam coś powiedzieć kiedy to on odzywa się pierwszy.
 -Musisz ze mną iść .
Mam ochotę się sprzeciwić jednak nic nie mówię i pozwalam mu się zaprowadzić do jego auta.

*Oczami Perrie*
Od kiedy zobaczyła po raz pierwszy tego całego Zayn'a widziałam, że jest z nim coś nie tak. Było w nim coś tajemniczego i może...pociągającego? Nie na pewno nie, bardziej tajemniczego i przerażającego. Kiedy Louise wspomniała o nim przy śniadaniu zaczęłam poważnie się martwić. Lou nie zaczyna tak poważnych tematów ot tak. Lecz kiedy moja siostra nie pojawiła się w szkole zaczęłam panikować. Co jeśli jest z Zayn'em? Co jeśli coś jej zrobi? Może wciągnie ją w narkotyki, alkohol albo inne gówno. Byłam bliska wyrywania sobie włosów z czubka głowy. Moją ostatnią deską ratunku była Jade. Podbiegłam do niej na przerwie i chwytając za ramiona zaczęłam nią energicznie potrząsać.
-Gdzie jest Louise? - pytam i natychmiast ją puszczam widząc strach w jej oczach. Nie musi się mnie bać. Chyba.
-Ja nie wiem. - szepce bardziej do siebie niż do mnie.
-Jade czy może być z Zayn'em?
Dziewczyna patrzy na mnie zdziwiona. Przykłada palec wskazujący do brody, zamyślając się.
-Wydaje mi się, że to całkiem prawdopodobne. - stwierdza. Nad naszymi głowami rozlega się dzwonek, a ja przepuszczam ją. Zanim całkowicie odchodzi rzuca mi tylko zatroskane spojrzenie swych czekoladowych tęczówek. Dostaję szału. Ten koleś może być niebezpieczny, a moja siostra upatrzyła se go na psiapsiółę. Mam ochotę czymś rzucić. Jedyną rzeczą w zasięgu mojego wzroku jest kosz na śmieci, więc niewiele myśląc podchodzę i kopię go z całej siły. Papierki rozsypują się po ziemi jednak to mnie nie uspokaja. Kiedy szykują się do uderzenia pięścią w ścianę, drzwi szkolnych szafek otwierają się same, a książki i inne przedmioty się w nich znajdujące upadają z hukiem na podłogę.  Rozglądam się zdezorientowana.
-To nie jest śmieszne! - zdzieram sobie gardło,a echo mojego głosu rozchodzi się po szkolnym korytarzu. Czym prędzej wybiegam ze szkoły, a z kieszeni kurtki wyciągam papierosy. Wyjmuję jedną sztukę i odpalam, po czym przykładam do ust i zaciągam się. Czuję jak dym rozchodzi się w płucach i rozkoszuję się tym uczuciem.



_________________
Pisać ten rozdział skończyłam dokładnie o 00:43. Hahaha powinnam spać wtedy,a  nie :D. I nareszcie akcja się rozkręca :3. Huhu rozdział 5 za niedługo ponieważ mam już pomysł teraz tylko muszę ubrać go w słowa ;). Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z prezentów, bo ja bardzo :D. Ahh chciałam jeszcze przeprosić, że nie ma jakiejś wzmianki o świętach w fanfiction lub jakiegoś świątecznego one-shot'a. W tym roku jakoś nie czułam tej magii świąt i to dlatego :c. 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Kocham was ♥

2 komentarze:

  1. Świetny <3 , na prawdę bardzo mi się podoba <3 będę wchodziła częściej *,*
    + zapraszam do mnie <3 mam nadzieję że wejdziesz *u*
    http://lovve1d.blogspot.com/2013/12/rozdzia-5.html
    ~louise.

    OdpowiedzUsuń
  2. chcesz żebym zeszła na zawał???
    myślałam, że to auto ją naprawdę uderzy.
    no ale pojawił się Supermen, Spidermen i jeszcze coś w tym stylu czyli Zaynik <333
    on zawsze pojawia się wtedy gdy powinien.
    Tylko gdzie on ją zabrał???
    Hmmm, mam pewne skojarzenia ale nie będę o nich tutaj pisać (lolz) zboczeniec ze mnie :D
    a Perrie jest taka słodka, bardzo martwi się o Lou <3
    Czekam na kolejny rozdział!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń